WRC Motorsport&Beyond

Paszporty szczepionkowe wchodzą w życie. Czy będą oznaczać duże utrudnienia w podróżowaniu?

paszporty szczepionkowe

Wszystko wskazuje na to, że paszporty szczepionkowe jednak wejdą w życie. Co taki paszport będzie oznaczał i po co on w ogóle jest? Czy czekają nas duże utrudnienia w podróżowaniu, a jeśli tak, to jakie?

Temat jest co najmniej kontrowersyjny. Jakie paszporty szczepionkowe, po co? IATA, czyli Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych, pracowała nad pewnego rodzaju aplikacją Travel Pass od listopada. Ta sama aplikacja wchodzi w fazę testów już w marcu. A znając życie jak wejdzie w fazę testów, to szybko wejdzie do normalnego życia. I co to oznacza dla nas, przeciętnych obywateli?

Aplikacja ma „ożywić ruch turystyczny” i ma zawierać informację o testach i szczepieniach przeciw koronawirusowi. Wszystko to jest oczywiście powiedziane tak, żeby nie było wielkiej afery. No ale zadajmy sobie proste, oczywiste pytanie. Po co jest ten paszport i na jakich zasadach przy „użyciu” informacji o testach i szczepieniach ma „ożywić ruch turystyczny”? Odpowiedź wydaje się oczywista – zaszczepieni będą mieli przywileje, czyż nie?

Testować od marca ma łącznie nawet 40 linii lotniczych z całego świata. I czym ten „Travel Pass” ma być, jak nie innym określeniem paszportu szczepionkowego? Jak zaznacza „WP”, o wprowadzeniu takowych paszportów w lutym zdecydował duński rząd. I wtedy powiedziano wprost, że informacja o ewentualnym odbytym szczepieniu w takim paszporcie oznaczałaby dla zaszczepionego przywileje.

Halo, paszport szczepionkowy? Coś tu chyba nie gra…

Do wszystkiego wtrąciła się Unia, która twierdzi, że paszporty mają służyć wyłącznie celom medycznym. To jest, że miałyby służyć w celach monitorowania poziomu szczepień, czy wiedzy o szczepionkach. Ale wiadomo jaki należy mieć stosunek do Unii i jej twierdzeń, że coś jest dla naszego dobra. Dosadnie pokazały nam to ich normy i nienawiść do wszelkiego rodzaju silników spalinowych, które realnie nie wpływają na jakość powietrza… No cóż.

Najgorsze jest to, że teoretycznie według prawa informacja o szczepieniu nie może przynieść żadnych przywilejów… ale pewnie przyniesie. I przecież wprost powiedziała o tym Dania, a potem to samo potwierdziła Grecja. Tamtejszy premier stwierdził, że przecież ta informacja o zaszczepieniu może oznaczać pewną swobodę w podróżowaniu po Europie.

A to oznaczałoby dokładnie to, przed czym przestrzega szef europejskiego oddziału WHO Hans Kluge, cytowany przez „WP” – Absolutnie nie opowiadamy się za koncepcją paszportów szczepionkowych, bo są one sprzeczne z zasadami sprawiedliwości i uczciwości. Czy byłaby to segregacja społeczności? Oczywiście, że by była. Segregacja, przede wszystkim ogromna dyskryminacja.

Nagle dyskryminacja jest OK i to nie jest żaden problem?

Nieco inaczej temat by wyglądał, gdyby szczepienia były ogólnodostępne – gdyby każdy mógł ot tak w tym momencie iść do swojego ośrodka zdrowia i się zaszczepić. Gdyby była to kwestia wyboru. Inaczej jest obecnie, bo zdecydowana, kapitalna większość społeczeństwa po prostu nie ma możliwości zaszczepienia. Bo taki jest harmonogram szczepień, taka jest ich wizja itd. Tak czy inaczej, sytuacja jest nieco patologiczna.

I wszystkie te media, instytucje itd. na co dzień karmią wszystkich jakimiś hasłami o równości. O wolności wyboru, braku dyskryminacji, uruchamiane są kolejne ruchy. Ale nagle kiedy ktoś wychodzi z opcją, która ma w oczywisty sposób wprowadzić segregację i dyskryminację, jest cisza. A gdzie równość szans, gdzie wolność wyboru? Nagle kolejne instytucje mają gdzieś te wszystkie piękne hasła, bo pojawił się interes? Nagle jedna, czy druga linia lotnicza będzie miała gdzieś, że dyskryminacja i segregacja – ważne, że będzie się można w końcu trochę nachapać?

Nie zrozumcie mnie źle – nie mam nic przeciwko szczepieniom. Ale niech taki paszport – jeśli już w ogóle – będzie wprowadzony za 3, czy 4 lata. Wtedy przynajmniej wszyscy będą mieli równe szanse. Każdy będzie mógł się zaszczepić, jeśli będzie chciał. Najgorszy w tym momencie jest właśnie ten brak równości szans. Ktoś ci powie, że nie pojedziesz sobie na wakacje, albo na wycieczkę… albo nawet na służbowy wyjazd, bo nie jesteś zaszczepiony. To nic, że nie miałeś nawet takiej możliwości… Czy to nie jest chore? A co potem? Nie wyjedziesz ze swojego miasta? Nie wyjdziesz z mieszkania? Bo nie masz jakiegoś paszportu szczepionkowego?