WRC Motorsport&Beyond

Ostatnie występy załogi Marczyk i Gospodarczyk są imponujące. Nie doceniamy tego, jak szybko oni jadą

fot. ERC Media / Alexandre Guillaumot / DPPI

W miniony weekend odbył się Rajd Rzymu, 3. runda Rajdowych Mistrzostw Europy. Na starcie pojawili się Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk. Załoga ORLEN Team pokazała naprawdę imponujące tempo.

Przed startem Rally di Roma Capitale Marczyk twierdził, że ma tam coś do udowodnienia. Kierowca ORLEN Team podkreślał, że zna tam kilka prób i dobrze się na nich czuje. Wiedział, że to może być rajd, na którym załoga dowiezie do mety dobry wynik. W sumie pokazał to już odcinek kwalifikacyjny, gdzie Miko i Szymon zajęli 4. miejsce, pokonując Aleksieja Łukjaniuka, Andreasa Mikkelsena i Craiga Breena…

fot. ERC Media / Grégory Lenormand / DPPI

Sam rajd znów stał pod znakiem dominacji Włochów. Można powiedzieć, że oni na swoim terenie są równie szybcy, co Czesi na Rajdzie Barum. W zasadzie albo się nie da z nimi walczyć, albo jest o to wyjątkowo trudno. Za potwierdzenie tych słów niech posłuży fakt, że Aleksiej Łukjaniuk nie wygrał w miniony weekend ani jednego oesu. Oesu nie wygrali też „goście z WRC”, czyli Andreas Mikkelsen i Craig Breen. Tylko jedną próbę wygrał Nikołaj Griazin. To nie jest przypadek…

W zasadzie w tym momencie się powtórzę, bo piszę to w przypadku niemal każdego startu tej załogi… Ale tak – Miko i Szymon znów pojechali mądrze. Szybko, ale bezpiecznie. Atakując tam, gdzie czuli się pewnie i jadąc nieco poniżej limitu tam, gdzie coś w teorii mogło pójść nie tak. A już sam finałowy oes OS13 Fiuggi – Guarcino 3 to było prawdziwe crème de la crème. 3. czas i awans o jedną pozycję stał się faktem.

fot. ERC Media / Alexandre Guillaumot / DPPI

Too soon, Fabio…

Jeśli jesteście fanami serii „Szybcy i Wściekli” na pewno kojarzycie serię scen „too soon”. Za szybko… Dajesz z siebie i z samochodu wszystko, ale za wcześnie. Rywal cię wyczekuje, poprawia, kontruje i wygrywa. Tak wiem – to tylko „głupi film”. Ale zobaczcie jak wyglądała walka Fabio Andolfiego i Miko Marczyka w tym rajdzie. Niemal przez cały rajd Włoch i Polak szli na równo. W niedzielę Marczyk zaczął przyspieszać. Powoli, powoli… aż wyprzedził Andolfiego.

fot. ERC Media / Grégory Lenormand / DPPI

Fabio w końcu zaatakował. Dał z siebie i z samochodu wszystko na OS12 Santopadre – Arpino 2. Zajął drugie miejsce na próbie i wyprzedził zawodnika ORLEN Team. Too soon, Fabio? Na to wygląda, bo na OS13 Fiuggi – Guarcino 3 Miko skontrował, dołożył Włochowi 11,8 s i „przyklepał” dla siebie piąte miejsce. Andolfi został w miejscu, bez odpowiedzi, bez możliwości kontrataku.

A Andolfi – musimy zaznaczyć – to bardzo szybki zawodnik i bez wątpienia czołówka włoskich rajdów. Mi w pamięci zapadł szczególnie z Rajdu Niemiec 2019, na którym miałem okazję być osobiście. Fabio toczył świetną walkę z Kajetanowiczem. Powiedzmy tylko, że po 17. odcinku specjalnym stosunek wygranych prób między dwójką wynosił 9:8 dla Włocha. W generalce o 11 sekund prowadził Kajto, ale miało to związek z jednym błędem Fabio na Arenie Panzerplatte. Krótko mówiąc – jechali na równo, ale potem Andolfi wypadł z rajdu dwa oesy przed końcem.

fot. ERC Media / Alexandre Guillaumot / DPPI

Kogo pokonali… no ładnie…

Nie możemy zatem powiedzieć, że jest to ktoś przypadkowy. To zawodnik z dużym doświadczeniem z tras włoskich oraz z rajdów WRC. Zresztą, o jakim przypadku mielibyśmy tu mówić. Skoro duet ORLEN Team pokonał np. parę Andreas Mikkelsen / Ola Floene. Myślę, że tych panów nie trzeba nikomu przedstawiać. Pokonali też Craiga Breena i Paula Nagle. Breen tydzień wcześniej zajął 2. miejsce w Rajdzie Estonii, pokonując aktualnego mistrza świata i lidera mistrzostw, Seba Ogiera. Wcześniej w tym sezonie wygrał też we Włoszech, legendarny Rajd Sanremo.

fot. ERC Media / Alexandre Guillaumot / DPPI

O tym, jaki był to trudny rajd, niech świadczy też fakt, że do mety nie dojechali Aleksiej Łukjaniuk, czy Ole Christian Veiby, a Nikołaj Griazin skończył z 5-minutową stratą. Natrafiłem gdzieś na komentarze, że to był bezbarwny wynik Marczyka i Gospodarczyka. Naprawdę, bezbarwny wynik? Stracić 0,30 s/km do Giandomenico Basso, trzykrotnego mistrza Włoch i dwukrotnego mistrza Europy na jego terenie – to nazywacie bezbarwnym wynikiem?

Liczą się fakty, a fakty są takie, że po 3 rundach sezonu najstarszego rajdowego cyklu świata Marczyk i Gospodarczyk tracą zaledwie 7 punktów do liderów cyklu. Co prawda daje to 4. miejsce w punktacji, ale to może tylko świadczyć o tym, jak wyrównane są ERC w tym sezonie. No i dodajmy jeszcze, że Polacy mają za sobą chociażby Breena i Griazina. Oni również przejechali 3 rundy ERC w tym roku.

fot. ERC Media / Alexandre Guillaumot / DPPI

Nigdzie nie ma takiej konkurencji

Nie jest łatwo, ale z drugiej strony jak ma być łatwo, skoro do rajdu w „najlepszym” przypadku przystępuje 31 aut R5 (Rajd Lipawy). Najlepszym, bo w Rzymie było ich już 44. Rozumiecie o czym my tutaj mówimy – 43 innych gości ma do dyspozycji ten sam sprzęt, co ty. A ty dojeżdżasz do mety na 5. miejscu, pokonując tuzy światowych rajdów, jednych z najszybszych zawodników świata i ktoś na Facebooku w komentarzu zarzuca ci, że przejechałeś bezbarwny rajd. Nie wiem – dla mnie jest to jakiś dziwny rodzaj abstrakcji.

fot. ERC Media / Grégory Lenormand / DPPI

Nie mam zamiaru tutaj „pompować balonika” i opowiadać nie wiadomo czego. Nie wiem na jakiej pozycji Miko i Szymon skończą sezon. Ale chciałbym, żeby każdy potrafił zauważyć jakim oni jadą w tym momencie tempem. W takich okolicznościach to nie jest „tylko” 5. miejsce. To jest fenomenalne 5. miejsce, które Miko z pełną powagą i świadomością mógł określić swoim najlepszym występem w karierze.

PS. Musimy wspomnieć jeszcze o jednym. Organizator ERC nie przygotował w tym sezonie osobnej klasyfikacji dla juniorów w samochodach R5. Zadbał o to jednak Michelin, tworząc „kuźnię talentów” – Talent Factory. I właśnie w tej kategorii juniorskiej Marczyk zajmuje drugie miejsce, ze stratą 1 punktu do Hiszpana Efrena Llareny.