Miko Marczyk i Szymon Gospodarczyk zajęli w Rajdzie Lipawy 13. miejsce. To w połączeniu ze stratą 4 minut i 42 sekund nie brzmi jak szczyt marzeń. Owszem, na pewno nim nie jest, dla samej załogi też. Ale… pewne szczegóły napawają nas naprawdę sporym optymizmem.
Pora na krótką analizę. Pierwszego dnia Rajdu Lipawy Marczyk i Gospodarczyk tracili do rywali około sekundę na kilometr. Na OS3 SC Grupa Polacy złapali jednak kapcia i musieli zmieniać go na oesie. To naturalnie oznaczało sporą stratę. A co, gdyby tego pechowego momentu nie było, gdyby kapeć się nie przytrafił?
Przyjmijmy, że Marczyk na OS3 straciłby przy normalnym tempie 20 sekund do Solberga. To oznaczałoby właśnie stratę 1 sekundy na kilometr i 10. miejsce w klasyfikacji generalnej. Ostatecznie na tym oesie Polacy stracili 2 minuty i 50 sekund. Zatem, spróbujmy co nieco zredukować.
Co, gdyby nie kapeć?
Gdyby nie kapeć, strata Polaków na mecie rajdu do zwycięzcy, Olivera Solberga, wyniosłaby w przybliżeniu 2 minuty i 12 sekund. To dałoby 7. miejsce w klasyfikacji generalnej. Przy tak potężnej obsadzie rajdu byłoby to naprawdę bardzo solidnym wynikiem. Ale to jeszcze nic. Marczyk startuje w kategorii ERC 1 Junior i to na niej szczególnie mu zależy. I odliczając kapcia, Polacy zajęliby tam 3. miejsce! Podium w debiucie? To naprawdę było możliwe.
Ale OK, spokojnie. Nie popadajmy w hurraoptymizm. Kapeć to kapeć. Każdemu może się zdarzyć, to naturalna kolej rzeczy. Nie uchronił się przed nim zbierający doświadczenie w Lipawie Marczyk, nie potrafią się uchronić walczący o mistrzostwo świata Tanak, Ogier, czy Neuville. Zdarzyło się i tyle. Nawet bez żadnego odliczania wyniki wyglądają całkiem zacnie, szczególnie, jeśli popatrzymy na sześć oesów 2. etapu.
Pierwszy niedzielny oes? Trzecia pozycja w ERC 1 Junior. Drugi oes? Drugie miejsce. Np. przed Emilem Lindholmem, Finem wychowanym na tego typu szybkich oesach. Trzeci oes? Znowu drugie miejsce. Owszem, cały czas przed Polakami był Oliver Solberg, ale on przecież wygrał cały rajd. On pokonywał z dużą przewagą takich kierowców, jak Mads Ostberg, czy Aleksiej Łukjaniuk. Poza tym Solberg to przecież mistrz Łotwy, który wygrał Lipawę już rok temu. To jednak aktualnie nieco inna półka, chociaż…
Marczyk – dobre wyniki w ERC 1 Junior
Chociaż Marczyk pokonał młodego Norwega. Na 16-kilometrowym OS8 Invest in Liepaja Polak był o 0,6 s lepszy od Solberga. Potem Miko znów był drugi w klasie, a ostatni oes imprezy zakończył na 5. miejscu w ERC 1 Junior. Jakkolwiek by na to nie patrzeć – to były bardzo dobre czasy.
Podoba nam się to, że Miko ma przebłyski. Pomimo faktu, że to jego pierwszy pełny sezon ERC i uczy się każdego rajdu, wszędzie jest po raz pierwszy, ma przebłyski. Przecież nikt nie wymaga od polskiej załogi tego, żeby wygrywała rajdy i stawała na podium. Mówimy o kierowcy, który ma 25 lat i patrząc na historię naszych rajdów, to wypływa na międzynarodowe wody wyjątkowo wcześnie, a co za tym idzie, ma zdecydowanie więcej czasu na rozwój od innych.
Nie wybiegajmy za daleko w przyszłość. Nie ma co mówić o tym, co będzie za 5 lat. Ale patrzmy na teraźniejszość i na to, że Marczyk już startuje w ERC topowym samochodem ze wsparciem dużych partnerów. Najważniejsze jest to, że postęp jest zauważalny. Że widzimy potencjał. Zresztą, sam Miko wiele razy mówił, że jego kibice muszą być cierpliwi. Musimy wykazać się zrozumieniem tego procesu nauki. Na radość z wyników przyjdzie pora.