Justyna Socha to postać kontrowersyjna. Przez wielu określana jest jako „liderka antyszczepionkowców”. Teraz działaczka spaliła sprzęgło i chce, aby ludzie przelewali jej pieniądze na nowe. Czy jest jakaś granica absurdu?
Justyna Socha. Newsweek mówi o niej wprost – „liderka antyszczepionkowców”. „Działaczka społeczna, dziennikarka, felietonistka” – tak można przeczytać o niej na stronie Stop NOP, czyli stowarzyszenia wiedzy o szczepionkach, którego jest prezesem zarządu. Otóż pani Socha spaliła sprzęgło w samochodzie i chce, aby ludzie przelali jej pieniądze nowe…
Pani Socha – jak podaje „Newsweek”, była już m.in. skazana wyrokiem nieprawomocnym za pomówienia. „Przekroczyła granice dozwolonej krytyki” – tak orzekł sąd w Poznaniu. „Poznańska agentka ubezpieczeniowa w polityce zaistniała podczas wyborów parlamentarnych […] poniosła porażkę – poznaniacy nie obdarzyli jej zaufaniem. Co więcej, wzbudziła otwartą niechęć mieszkańców” – czytamy na stronie „totylkoteoria.pl”.
Tak więc „liderka antyszczepionkowców” spaliła sprzęgło. „Nowe kosztuje 1000 zł bez robocizny”. Następnie pani Socha stwierdziła, że jeśli jej praca jest dla was ważna, to można przekazać jej pieniądze. Po czym podała swój numer konta i dodała, że nadwyżkę [czyli w domyśle to, co zostanie po zakupie i wymianie sprzęgła] przekaże jako darowiznę na konto Stop NOP – przypomnijmy, stowarzyszenia, którego jest prezesem zarządu. To jak, pomożemy? Przelejemy tej pani na nowe sprzęgło?