Idiotów na polskich drogach nie brakuje. Dla tego pana wyprzedzanie kolejnych aut było tak ważne, że zapomniał o zjeździe. Ale potem pojawił się kolejny agent – prawdziwa kumulacja w jednym miejscu.
Jesteśmy na drodze ekspresowej. Od razu w oczy rzuca nam się „wyścigowiec”. Wyprzedzanie innych samochodów weszło mu w krew, więc łyka każdego po kolei. Tak wciągnął się w ten urojony w głowie wyścig, że zapomniał o swoim zjeździe.
Oczywiście co potem? Gwałtowne hamowanie, kierowca wbił się przed inne auto, wyhamowując ruch na prawym pasie do zera. Kiedy zaczął już skręcać w zjazd, pojawił się kolejny bohater naszego nagrania – pseudonim niestrudzony pielgrzym.
Ostatnio widzieliśmy tekst o mężczyźnie, który zdenerwował się na swoją żonę, wyszedł z domu i przeszedł ponad 400 kilometrów. Wyobrażamy sobie, że tu sytuacja mogła wyglądać podobnie. Mężczyzna wyznaczył sobie drogę i poszedł – to nic, że przecinała akurat ekspresówką. Liczy się cel!