WRC Motorsport&Beyond

Który gorszy – irytujący król lewego pasa, czy szeryf w BMW? Wyprzedzanie trwało tu za długo [WIDEO]

wyprzedzanie

Ciężko powiedzieć dlaczego tak jest, ale oglądając niektóre filmiki dopada mnie irytacja, wręcz wściekłość. A potem patrzę w komentarze i jest jeszcze gorzej. To wyprzedzanie było piekielnie złe – nie da się na to patrzeć.

To naprawdę jest jakaś granica – głupoty i irytacji. Król lewego pasa prezentuje wyprzedzanie trwające kilka minut. Blokuje przy tym ruch, wyzwala wśród innych kierowców wściekłość i agresję. Oczywiście na koniec wrzuca wszystko do internetu i zgrywa kozaka. Najgorszy typ kierowcy – cwaniaczek, który się doktoryzuje i ma wszystkich za gorszych od siebie.

W tym momencie kierowca z kamerką zmienia pas do wyprzedzania tego auta… tego tam, daleko.

Ustalmy sobie dwie kwestie na początek. Raz – w Polsce istnieje ruch prawostronny i należy poruszać się prawym pasem. Dwa – lewy pas służy do wyprzedzania. Proste? Otóż okazuje się, że nie dla wszystkich. Tutaj wielki pan rozpoczyna manewr dokładnie o 11:49.08. Rozpoczyna go znajdując się jakieś 50 metrów od poprzedzającego go auta, ale OK. Nie mnie to oceniać. Chociaż dla mnie osobiście to było nienormalne.

Po chwili do kierowcy dojeżdża BMW, ewidentnie sugerujące, żeby go puścić. Po minucie wszyscy są już zdenerwowani. Kolejne samochody zaczynają wyprzedzać króla lewego pasa z prawej strony. Autor nagrania zrównuje się z wyprzedzanym Renault po 1 MINUCIE I 20 SEKUNDACH od momentu zmiany pasa ruchu. A wy narzekacie, na ciężarówki, które wyprzedzają się dłużej, niż 30 sekund… To patrzcie co robi ten „Bandyta z kamerką” – jak sam siebie określa.

1 minutę i 20 sekund później dzban zrównuje się z kierowcą, którego próbuje wyprzedzić. Oczywiście wszyscy są już wściekli i wyprzedzają go z prawej strony.

Najgorsze wyprzedzanie wszech czasów

Oczywiście kierowca BMW też się w końcu zdenerwował, bo ileż można się wlec… No i wtedy niestety, trochę przyszeryfował. Ale co? Autor nagrania najwyraźniej chciał się jednak pobawić w gierki i pościgać. Oczywiście kiedy już zaczął wyraźnie przekraczać dopuszczalną prędkość, nagle dziwnym trafem zniknęły dane z licznika i już nie widzieliśmy ile jechał. Przypadek? No wiadomo, przecież o nic innego tego pana byśmy nie podejrzewali. Tym bardziej że akurat wjeżdżali w ograniczenie do 90 km/h. Przecież on nie łamie przepisów. No, przynajmniej tego nie pokaże – skąd.

I sytuacja jakby jest tutaj jasna i klarowna. Wszyscy doskonale widzą kto tu jest winny i kto tak naprawdę utrudnia ruch. Zresztą 99% komentarzy pod nagraniem to potwierdza. Natomiast cwaniaczek oczywiście musiał się trochę podoktoryzować. Że niby wiadomo – że ograniczenie 120 i nie mógł jechać więcej, że zjechać też nie mógł bo nie było miejsca, a jakby zjechał to by nie zachował odpowiedniego odstępu, bla, bla, bla. Jedna informacja – zjechać i puścić. To nie on jest od pilnowania porządku na drogach. I jeśli to było zachowanie zgodne z przepisami, to znaczy, że przepisy są idiotyczne. Lub inaczej – sztywne przywiązanie do tych przepisów i brak elastyczności to… a, lepiej nie mówić, nie obrażać… po co? Tyle w temacie, oceńcie sami kto tu miał rację.