Wiele osób twierdzi, że sam koronawirus nie jest wielkim problemem. Problemem jest to, że przez niego nie ma miejsca w szpitalach dla naprawdę potrzebujących. Kontrowersyjna teza, ale to zdarzenie ją potwierdza. Nie żyją dwaj motocykliści.
Wypadek miał miejsce na drodze pomiędzy Chełmem i Włodawą. Jechali tamtędy motocykliści – dokładniej mówiąc dwóch mężczyzn na jednej maszynie. Niestety, wtedy Ford wziął się za wyprzedzanie ciężarówki i po chwili przy tym manewrze czołowo zderzył się z motocyklem. Jaką rolę odgrywa tu koronawirus?
Mężczyźni odnieśli ciężkie obrażenia. Sprawą zajmuje się teraz prokuratura. Jasny jest udział w tym wszystkim kierowcy Forda, ale… no właśnie. Prokuratura rozstrzygnie też w sprawie narażenia ludzi na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, bo dla motocyklistów nagle nie było miejsca w szpitalach.
Dyspozytorzy pogotowia chcieli umieścić poszkodowanych w szpitalach w Chełmie i Włodawie. W Chełmie nie przyjmuje się na chirurgię, bo w personelu są zarażenia koronawirusem. Motocyklista zmarł ostatecznie w karetce. We Włodawie powiedzieli z kolei, że przyjmują tylko zarażonych, bo są placówką covidową. W wyniku tego mężczyzna musiał być wieziony do szpitala w Łęcznej, a następnie do Lublina. Tam zmarł.
I co? Co z tymi, którzy „naprawdę” potrzebują pomocy, ale ze względu na koronawirusa nie ma dla nich miejsc w szpitalach? Miejsc… nie ma dla nich nawet szpitali. O nich w statystykach nikt nie powie, nikt nie poda o 10 rano liczby tych, którzy zginęli w wypadkach, albo na raka. To przecież mało medialny temat. Nie to, co śmiercionośny wirus, którego zdecydowana większość osób przechodzi nie wiedząc nawet o jego obecności w ciele.