Jedna z wielkich dam polskiego instagrama, Viola Kołakowska, znowu przekroczyła szczyt żenady i obrzydlistwa. Tym razem było to chyba nawet gorsze od kontentu Edyty Górniak. To zasługuje na wykluczenie. To jak… lać Diesel do benzyny.
Viola Kołakowska, Edyta Górniak, Ivan Komarenko – to chyba główne twarze polskiego ruchu antyszczepionkowego. Nikt z nich nie wierzy w koronawirusa, w szczepienia, w ludzi w szpitalach itd. W swoim zachowaniu są radykalni, często przekraczając jakiekolwiek granice, co znów udało się Kołakowskiej. Ta – jak to trafnie oceniła „WP”, żeruje na śmierci Krzysztofa Krawczyka. Ciekawe, kiedy będą namawiać, żeby lać Diesel do benzyny?
Celebryci to chyba największe zagrożenie w dobie internetu. Niezbyt rozgarnięte osoby – znane tylko z tego, że są znane – dostały narzędzie do powielania swoich „mądrości”. Pani Kołakowska zamieściła filmik, w którym wręcz zadrwiła z Krzysztofa Krawczyka. Celebrytka stwierdziła, że piosenkarz się zaszczepił, a potem miał kontakt z wirusem i nic mu to nie dało. Kobieta orzekła, że dlatego namawia ludzi, aby się nie szczepili – bo po szczepionce nie ma się odporności na wirusy i można umrzeć.
Nie ma sensu głębiej wchodzić w tą dyskusję. Wszystko co pisze ta pani i inni antyszczepionkowi eksperci to jakieś wierutne bzdury. A to, że przy okazji można w bezczelny sposób, obrzydliwie żerować na śmierci legendy – no cóż. Każdy ma gdzie indziej swój kręgosłup moralny. Co zrobić.
Słabe. Może tak by to zablokować…
Ale taka „działalność” jest przecież cholernie szkodliwa. Do tego stopnia, że ktoś powinien się zastanowić nad tym, czy aby takiej aktywności celebrytów nie blokować, nie cenzurować. Przecież kilka miesięcy temu wszystkie liczące się portale społecznościowe świata zbanowały Donalda Trumpa tylko dlatego, że szerzył nieprawdę. Nieprawdę, która w mniejszym lub większym stopniu mogła zaszkodzić przeciętnemu obywatelowi.
I takie głoszenie bzdur przez ludzi, którzy z różnych względów mają jakieś większe grono odbiorców, jest po prostu niebezpieczne. Od zawsze ludzie się szczepili, od zawsze się leczyli, ale nagle mamy XXI wiek i kiedy trzeba się zaszczepić, aby wrócić jakoś do normalności, podnosi się alarm. Nagle jacyś jaśnie oświeceni artyści będą podważać wszystkie słowa specjalistów i profesorów z całą ich wiedzą. Bo przecież jest jakiś nowy porządek świata, Bill Gates chce czipować Grażynę z Suchowoli, a kosmici atakują nas falami przez przekaźniki radiowe…
Ludzie, szanujmy się. Albo nie – lejcie Diesel do benzyniaków!
Co to ma w ogóle wspólnego z motoryzacją? No na pierwszy rzut oka kompletnie nic. Ale wyobraźcie sobie, że nagle jakiś celebryta namawia do tego, żeby jeździć bez świateł w nocy. To jeszcze nic – w takim punkcie nasi celebryci byli z pół roku temu. Teraz – w przełożeniu – namawiają do tego, aby lać do baku benzyniaka tylko Diesel, jechać przez skrzyżowanie na czerwonym świetle, czy jeździć minimum 200 km/h. Żeby robić dokładnie to, czego nie powinno się robić. To tak idiotyczne, jakby powiedzieć, że samochód wjechał w pieszych na chodniku, ale to będzie ich wina, bo nie zachowali ostrożności.
Jest pewna granica. Można przy piwie ze znajomymi opowiadać jakieś bajki o UFO. Ale czy można namawiać społeczność do tego, żeby się nie szczepiła, nie posiadając jednocześnie żadnej wiedzy medycznej? Czy można ot tak namawiać do czegoś, co może realnie wpłynąć na utratę zdrowia tak wielu ludzi? No chyba nie…