Teoretycznie dawka alkoholu, którą miał w swoim organizmie ten kierowca, mogła go zabić. Był tak pijany, że w policyjnym alkomacie zabrakło skali. Jak to w ogóle możliwe? Jakim cudem w ogóle potrafił usiedzieć za kierownicą?
Pijany kierowca chciał zaparkować swój samochód. Nie wychodziło mu to idealnie, więc zwrócił uwagę pewnego przechodnia. Kiedy 34-letni mężczyzna w końcu zaparkował i wyszedł z auta, ledwo stał na nogach. Wtedy pieszy dokonał zatrzymania obywatelskiego i wezwał policję.
Kiedy służby przybyły na miejsce, zbadały kierowcę alkomatem. W tym o dziwo zabrakło skali, co oznaczało, że w organizmie kierowcy były ponad 4 promile alkoholu. Dokładne badanie wykazało 4,6 promila.
Teoretycznie przy 4 promilach człowiek może zapaść w śpiączkę. Przy stężeniu 4 do 5 promili, można zginąć. Oczywiście to nie są sztywne obliczenia – znamy przykłady, w których mężczyzna przeżył 12,3 promila, inny przy 14,8 spowodował wypadek. Nasz kierowca zdołał nawet zaparkować. Problemy dla niego zaczęły się później. Grożą mu dwa lata więzienia.