Wciąż nie potrafimy zrozumieć jakim cudem ludzie wciąż to robią. Pijany kierowca tira jechał sobie nie zważając na nic. Wymuszenie, wypadek, ludzie trafili do szpitala, pieszy cudem uniknął śmierci. Jak to wytłumaczyć?
Do zdarzenia doszło w poniedziałek o godzinie 6 rano. Kierowca tira zapewne miał więc za sobą bardzo udany, ale zarazem ciężki weekend. Był pijany. Wymuszenie pociągnęło za sobą dalsze konsekwencje, w tym poważny wypadek.
Tir uderzył w Volkswagena Golfa prawidłowo poruszającego się po skrzyżowaniu, a następnie przewrócił się na bok. Golfem podróżowała matka z synem – oboje trafili do szpitala. Ale to jeszcze nic, bo tir był dosłownie o włos od potrącenia pieszego. Wszystko mogło zakończyć się tragicznie.
Przybyła na miejsce policja zbadała kierowcę. 37-latek miał niemal promil alkoholu w organizmie. Za swoje czyny odpowie przed sądem. Tymczasem, my wciąż nie rozumiemy jakim cudem tak wielu pijanych kierowców porusza się po drogach… szczególnie, jeśli mówimy o kierowcach zawodowych.