Diesel i wszystko jasne – można by powiedzieć. Ewidentnie cała załoga Renault nie miała pojęcia, co się dzieje. Wszyscy zaczęli uciekać poza bohaterem naszego nagrania, który uratował całą sytuację. Mogło się zakończyć tragicznie.
Każdy posiadacz samochodu z silnikiem typu Diesel musi liczyć się z tym, że i jego kiedyś może coś takiego spotkać. Zjawisko określane mianem „rozbieganego silnika” przytrafiło się i tutaj załodze Renault. Ewidentnie w panice ludzie nie kontrolowali tego, co robią. Mogło zakończyć się tragedią.
Kierowca i pasażerowie nie mieli pojęcia co się dzieje. Zareagowali najgorzej, jak tylko się dało – zaczęli uciekać z samochodu. Co gorsza, z samochodu, który zostawili centralnie na torach kolejowych. Można było zminimalizować ryzyko – chociażby stanąć przed torami, albo już za nimi. Nikt tam o tym nie pomyślał.
Nagle pojawił się bohater w czerwonej, flanelowej koszuli. Ten pobiegł ze swojego auta, wsiadł do Renault i zgasił silnik. Wiemy, że chwilę później samochód został zepchnięty za tory. Jak to się mówi – nie każdy bohater nosi pelerynę. Tutaj mogło dojść do prawdziwej tragedii, a inni uczestnicy ruchu drogowego mieli to ewidentnie w nosie.
Rozbieganiem silnika nazywa się niekontrolowane samozapłony oleju. Może do niego dojść w każdym dieslu. Do ugaszenia rozbieganego silnika nie wystarczy przekręcenie kluczyka w stacyjce. Sposobem na uratowanie sytuacji – jak przypomina „Autokult” – jest naciśnięcie pedała hamulca, wbicie najwyższego biegu i puszczenie sprzęgła. Dopiero wtedy rozbiegany silnik powinien się wyłączyć. Rozbieganie dotyczy głównie silników diesla z turbo.