WRC Motorsport&Beyond

Czy nowe przepisy poprawiły bezpieczeństwo pieszych na przejściach? Sprawdzamy statystyki

nowe przepisy pieszy przejście

fot. freepik.com

Każda inteligentna osoba zna odpowiedź na to pytanie. Czy nowe przepisy dotyczące pieszych na przejściach coś zmieniły? No oczywiście, że nie. Być może nawet zaszkodziły, chociaż nie tak, jak można było się spodziewać.

Czerwiec był pierwszym pełnym miesiącem, w którym funkcjonowały nowe przepisy odnośnie pierwszeństwa pieszych na przejściach. Porównajmy więc statystyki. W ubiegłym roku podczas tego miesiąca na przejściach doszło do 134 wypadków, w tym do 141. Jest poprawa? Jak wszyscy widzimy – raczej nie.

fot. freepik.com

Generalnie od kilku lat liczba wypadków na przejściach maleje. A pewnym sensie w tym roku jeśli porównać miesiące, to tez zmalała. Wiadomo, w 2020 roku było nieco mniejsze natężenie ruchu, więc procentowo może tych wypadków było mniej. Ale nie ma to żadnego związku z nowymi przepisami. Mam wrażenie, że niektórzy sobie myśleli, że to będzie wstrząs. Że nagle problemy się skończą. Jak widać – nie skończyły się.

Jeden z dziennikarzy „Autokultu” analizując policyjne dane pokusił się o stwierdzenie, że liczba wypadków z drugiej strony też nie wzrosła pomimo pierwszeństwa pieszych. Nie wzrosła, bo „mimo większych praw piesi ciągle są tak samo uważni”. Tak samo uważni… czyli praktycznie w ogóle? Skoro doszło do większej liczby wypadków, niż rok temu, to znaczy, że nie są uważni. Albo – jak stwierdził autor – są tak samo uważni… czyli wcale.

fot. freepik.com

Kogo wina?

Nie będę tutaj się zagłębiał mocniej w ten temat. Moim zdaniem większość wypadków na przejściach dla pieszych to wina pieszego. To on ma większe szanse na reakcję. To on powinien stanąć, rozejrzeć się i upewnić, czy może przejść. Jeśli zrobi to uważnie, to raczej nie widzę możliwości, aby doszło do jakiegokolwiek wypadku, czy potrącenia.

To znaczy jest jakiś pierwiastek możliwości, że to będzie wina kierowcy. Pijany, przeglądający telefon. Albo taki, który widzi pieszego, ale i tak celowo chce w niego wjechać. Albo po prostu jedzie za szybko i decyduje się na jakieś idiotyczne wyprzedzanie. Ale takie rzeczy dzieją się raczej rzadko, dlatego napisałem – w większości – moim zdaniem – wina leży po stronie pieszego. Change my mind