WRC Motorsport&Beyond

Co grozi Kamilowi Durczokowi? „Fakt” opowiada o pijackim „rajdzie”. Dobrze, że nie o wyścigu…

Historią pijackich wyczynów Kamila Durczoka z zeszłego roku żyła cała Polska. Jak przypomina „Fakt”, dziennikarz zażył leki, a następnie pędził jak idiota ulicami z 2,6 promila alkoholu w organizmie. Cudem nikt nie ucierpiał.

Durczok po pijaku rozbił swoje BMW. Uderzył w słupki znajdujące się przy drodze, a jeden z nich poleciał w stronę innego samochodu. Dziennikarz przyznał się do jazdy pod wpływem, natomiast nie uważał, jakoby spowodował zagrożenie katastrofy w ruchu lądowym.

Oczywiście dziennikarz mógł sobie pozwolić na dobrych prawników. Prokuratura wyliczyła wiele przewinień, za które Durczokowi grozi 8 lat więzienia. Jak dodaje „Fakt”, później postawiono Durczokowi kolejne zarzuty – podrobienia dokumentów. Tu prokuratura zarzuciła byłej gwieździe telewizji oszustwo oraz przestępstwo, za które grozić może kara więzienia nie krótsza, niż 5 lat.

Jak widzimy, Durczok święty na pewno nie jest. Chociaż sam „Fakt” w tekście też dopuścił się skrótu myślowego, który kibiców motorsportu boli jak mało co. Pijackie, szaleńcze wybryki dziennikarza zostały oczywiście określone mianem „rajdu”. Twórcom w tym przypadku przypominamy, że zgodnie z definicją rajd to zawody sportowe polegające na przebyciu określonej trasy w wyznaczonym czasie przy ustalonych warunkach regulaminu. Nie wyskoki pijanego dziennikarza.