Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu tankowanie na stacji benzynowej mnie boli. Ceny paliw są już chore, a to może nie być koniec. Prognozy są w tym przypadku o wiele zbyt łagodne. Niestety to prawda.
W miniony weekend miałem okazję udać się na 3. rundę Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski, czyli Rajd Nadwiślański. Impreza w Puławach wiązała się w moim przypadku z koniecznością dwukrotnego tankowania do pełna. I okazuje się, że ceny paliw na stacjach tak naprawdę niestety nie mają nic wspólnego z wszelakimi prognozami.
Aktualnie, na dni 19-25 lipca, na portalu „e-petrol” mamy następujące prognozy. Za Pb95 od 5,60 do 5,72 zł za litr, za diesel od 5,40 o 5,51 a za LPG od 2,42 do 2,52 zł za litr. Niestety, szybko okazało się, że takie ceny to mrzonki. A przecież nie jechałem żadną drogą ekspresową, albo autostradą. Bo ci, którzy mają pojęcie na ten temat wiedzą, że jadąc ze Śląska w rejony Puław, czy Lublina, takich dróg za bardzo tam po prostu nie ma.
I oglądając te ceny paliw łapałem się za głowę. W naszym kraju aktualnie praktycznie nie da się zatankować za mniej, niż 5,70 zł za litr, jeśli chodzi o benzynę. Patrząc na wszelkie prognozy, to jeśli w ogóle chcemy brać je pod uwagę, to musimy brać to „maksimum” i dodać sobie jeszcze kilka groszy. Aktualny samochód posiadam od ponad 3 lat. Zawsze tankuję ok. 34 / 34,5 litrów paliwa. Ale dopiero teraz kosztuje mnie to więcej, niż 200 zł. A pomyśleć, że rok temu ledwo dobijało do 150 zł…
A jak w waszych przypadkach, w waszych miejscowościach? Ile kosztuje u was paliwo i jak bardzo podrożało wasze tankowanie na przestrzeni ostatnich miesięcy?