WRC Motorsport&Beyond

Kto tak naprawdę zawinił w Rajdzie Śląska

Nieważne kto zawali na rajdzie, to obrywa organizator. Czy to aby na pewno słuszna reguła? Minęło trochę czasu od rajdu i im więcej o tym myślę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie!

Media nie pozostawiły na organizatorze Rajdu Śląska suchej nitki. Sytuacja, do której doszło na ostatnim oesie, jest absolutnie niedopuszczalna i karygodna. Jednak gdyby się jej przyjrzeć bliżej, to okazuje się, że na dobrą sprawę organizator ze swojej strony zrobił wszystko, żeby zawodnicy w tym miejscu byli bezpieczni.

Przypomnę, że Darek Poloński wjechał na odcinek wprost pod maskę rozpędzonego Zbyszka Gabrysia. Gdyby doszło do kolizji, to zagrożone byłoby życie nie tylko zawodników, ale również osób oglądających zmagania kilka metrów od miejsca, w którym skrzyżowały się drogi tych dwóch załóg. Tylko głupiec śmie komentować tę sytuację w stylu „przecież nic się nie stało”. Gdyby się stało, to prokurator gwarantowany, a polskie rajdy byłyby mieszane z błotem bardziej niż kiedykolwiek.

Organizator zrobił co do niego należało

Do organizatora od technicznej strony w sumie nie można się przyczepić. Owszem mam mu coś do zarzucenia, ale to na koniec. Jeśli chodzi o same trasy, ich przygotowanie, charakterystykę, to nie mogę powiedzieć złego słowa, a wręcz chciałbym pochwalić. W czwartek w czasie zapoznania RSMP sam przejechałem wszystkie odcinki i byłem pod wrażeniem trudności tras.

Zabezpieczenie odcinków również było ok. Gęsto rozstawieni safeciarze. W dodatku ci, których spotkałem, zachowywali się w porządku i wykonywali swoją robotę tak, jak powinni, dbając o bezpieczeństwo kibiców. Jak opuszczałem ostatni odcinek Suszec to wszyscy safeciarze, których mijałem po drodze, sprzątali taśmy, zamiatali drogę, ogólnie po raz kolejny złego słowa powiedzieć nie mogę.

Szef zabezpieczenia, asystenci, delegaci

Śmiem podejrzewać, że te osoby generują spore dodatkowe koszty organizacji imprezy, a pokrywają je organizatorzy i zawodnicy. A skoro ktoś bierze za coś pieniądze, to powinien po pierwsze za to odpowiadać, a po drugie robić to rzetelnie. Oczywiście fajnie jest się pobujać nowymi furami po odcinku i nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby tylko praca tych ludzi była wykonana prawidłowo. Niestety w tym właśnie wypadku także ich niedopatrzenie, nieuwaga, niefrasobliwość, mogły kosztować kogoś życie. To właśnie także ci ludzie są współodpowiedzialni za sytuację, do której doszło na 9 oesie, a może nawet przede wszystkim? Druga sprawa, że gdyby to była jedna osoba, to jestem w stanie zrozumieć błąd, ale taka grupa?

Mamy jeszcze samochody funkcyjne 00, 000, których załogi płacą co łaska, byle powyżej 800 zł, za to, żeby móc pomagać w rajdzie. Oni jednak są dla mnie częściowo usprawiedliwieni. Załogom tych aut bowiem towarzyszy głównie myśl, żeby trochę pozapierniczać po odcinku, a nie sprawdzać po raz kolejny to, co sprawdzili teoretycznie inni. W sumie sam bym do tego podszedł identycznie.

Rażące niedbalstwo

To właśnie wyżej wymienione osoby odpowiadają głównie za bezpieczeństwo na rajdzie. Ich zadaniem jest sprawdzić, czy trasa wygląda tak, jak jest przewidziane to w planie zabezpieczenia imprezy. I o ile zrozumiem, że gdzieś zakaz cięcia może być przesunięty w którąś stronę o pół metra i nikt tego nie zauważy, to nie rozumiem, jak można nie zauważyć źle ustawionej szykany?!

Według książki drogowej szykana powinna zaczynać się 60 metrów przed miejscem kolizyjnym. Biorąc pod uwagę, że każdy balot jest ustawiony co 10 metrów, to daje nam łącznie 40 m plus baloty. Łącznie zatem od początku szykany do jej końca mamy zagospodarowane mniej więcej 45 metrów odcinka. Dzięki temu na pozostałych powiedzmy 15 metrach trasy, nawet samochody klasy R5 w miejscu kolizyjnym, nie miałyby dużej prędkości.

Zdjęcie: Wojciech Anusiewicz

Piloci

Mogę śmiało stwierdzić, że każdy pilot biorący udział w Rajdzie Śląska miał w ręce widoczną powyżej książkę drogową. Łącznie zatem mamy liczbę 125 „umysłowych” mniej i bardziej doświadczonych. Czy naprawdę nikt z tak dużej liczby osób nie zauważył, że te kółeczka namalowane na drodze są trochę zbyt wcześnie? Cześć osób pewnie nie wiedziało, z czym się to wiąże, ale przecież w tym gronie mieliśmy najbardziej doświadczonych pilotów w Polsce. Czemu nikt nie interweniował w tej sprawie?

Osoby na starcie odcinka

Rozmawiałem z kilkoma osobami bezpośrednio związanymi z rajdem i co do jednego wszyscy byli zgodni. Na starcie znajdowały się osoby uchodzące w tym gronie za bardzo doświadczone. Nie byli to przypadkowi ludzie z tzw. łapanki. Zatem do osób współodpowiedzialnych za sytuację doliczamy kolejne kilka nazwisk, które zadecydowały, że puszczają załogę na chybił trafił (w tym przypadku na szczęście „nie trafił”). Tutaj jednak organizator oficjalnie przyznaje, że osoby te zawaliły, usprawiedliwiając je w trochę śmieszny sposób.

Oświadczenie organizatora

Organizatorzy przeprosili za zaistniałą sytuację, bo wiedzieli, że nikt inny do błędu się nie przyzna. Dlatego nie mamy żadnej informacji o tym, że właściwie to zawiedli wszyscy delegaci i osoby odpowiedzialne za odbiór odcinka. Nikt nigdzie tego nie napisał z przyczyn oczywistych. Z rozmów nieoficjalnych wiem, że wszyscy boją się tę grupę w jakikolwiek sposób skrytykować, żeby nie narobić sobie problemów z organizacją rajdów w przyszłości. A moim zdaniem to ich przeoczenie było kluczowe dla bezpieczeństwa załóg biorących udział w rajdzie. Gdyby szykana była gdzie powinna, to sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, nawet jeśli Darek zostałby wypuszczony na trasę w złym momencie. Tego jednak już organizator nie napisał, a uważam, powinien.

Mam nadzieję, że wnioski zostaną faktycznie wyciągnięte, a zapętlone odcinki nadal będą rozgrywane. To, że takie rozwiązanie się sprawdza i może być bezpieczne, potwierdza wielu zagranicznych organizatorów imprez rajdowych. Może pora wymienić z nimi kilka zdań, tak żeby już nie musieć się uczyć na swoich błędach? To już drugi rajd Śląska, który zasłynął z „wtopy”, a nie ze świetnych odcinków i organizacji. Dlatego szkoda mi organizatora i osób, które wypruwały sobie żyły, żeby urządzić ciekawe widowisko.