Ekologia zdecydowanie ogarnęła rynek motoryzacyjny. Samochody muszą dążyć do modelu elektrycznego, dlatego za 19 lat zostanie sprzedany ostatni pojazd o napędzie spalinowym. Według badania Climate Action Tracker wyznaczenie takiego terminu jest niezbędne.
Instytut postanowił szerzej przyjrzeć się sytuacji na rynku. Pracownicy stwierdzili, że z uwagi na bardzo rygorystyczne normy emisji spalin, w 2035 roku zakończy się produkcja i co za tym idzie sprzedaż samochodów z klasycznymi silnikami.
To jednak dopiero połowa informacji. Już w roku 2050 powinien zostać wycofany z eksploatacji ostatni samochód korzystający z napędu konwencjonalnego. Zdaniem CAT niespełnienie tych warunków doprowadzi do tego, że nie uda się zatrzymać efektu globalnego ocieplenia, a to z kolei może przynieść niekorzystne zmiany klimatyczne.
Z rosnącą liczbą napędów ekologicznych wszyscy raczej się godzą, ale z tym, że niedługo nie będzie na rynku żadnego samochodu spalinowego, już trudniej się pogodzić. W hatchbacku kierowca może łatwo zrezygnować z benzyny czy diesla, ale pozostaje kwestia klasyków. Trudno uwierzyć, że tak łatwo oddamy na złom warty wiele setek tysięcy złotych pojazd, na który chuchaliśmy przez lata.
Inna sprawa, że sytuacja ta jest zła dla koncernów paliwowych. A to dosyć silna i bogata branża nie tylko na świecie, ale także w Europie. Drastyczne przejście z napędów spalinowych musi spotkać się z ich protestami. Jakie będzie zakończenie tej historii? Z odpowiedzią na to pytanie musimy jeszcze poczekać.