Rachunek strat za aferę Dieselgate sięga naprawdę pokaźnych sum, jednak Volkswagen odzyska znakomitą część tych pieniędzy. A konkretnie 351 milionów dolarów, czyli 1,3 miliarda złotych. Volkswagen otrzyma ogromne pieniądze w ramach ugody od czterech dyrektorów, którzy pomogli zaaranżować skandal dotyczący oszustw związanych z emisją spalin. Ale nie tylko.
Volkswagen odrabia straty za Dieselgate
W ramach ugody, byli dyrektorzy – w tym dyrektor generalny Martin Winterkom – zapłacą producentowi prawie 21 milionów dolarów (77 mln zł). Ponadto, Volkswagen poinformował, że otrzyma 330 mln dolarów (1,21 mln zł) z polisy ubezpieczeniowej od odpowiedzialności cywilnej dyrektorów i funkcjonariuszy.
Ugoda została zawarta tego samego dnia, w którym prokuratura oskarżyła Winterkoma o składanie fałszywych zeznań w niemieckim parlamtanecie – informuje Reuters. Dyrektor powiedział organowi, że nie wiedział o fałszowaniu testów silników typu Diesel, zanim cała sprawa nie wyszła na światło dzienne.
Początkowo Volkswagen obwiniał za skandal nieuczciwych inżynierów, ale wewnętrzne śledztwo przeprowadzone przez producenta wykazało, że to kierownictwo naruszyło swoje obowiązki. Po wynikach śledztwa, które ogłoszono w marcu, Volkswagen powiedział, że będzie domagał się odszkodowania od ówczesnych dyrektorów.
Zapłaci ubezpieczyciel i dyrektorzy
Rada Nadzorcza stwierdziła, że prof. Winterkom naruszył obowiązki byłego prezesa zarządu Volkswagen AG. Nie wykorzystywał on zgodnie z prawem oprogramowania działającego w silnikach 2.0 TDI, sprzedawanych na rynku północnoamerykańskim w latach 2009-2015.
W ramach umowy Winterkom będzie musiał zapłacić 13,6 mln dolarów (50 mln zł), a były dyrektor generalny Audi Rupert Stadler dorzuci 5 mln dolarów (18,4 mln zł). Dwaj pozostali dyrektorzy, były członek zarządu Audi Stefan Knirsch i były członek zarządu Porsche, Wolfgang Hatz, zapłacą firmie odpowiednio 1,22 mln dolarów (4,5 mln zł) i 1,83 mln dolarów (6,73 mln zł).