Używane samochody z silnikami typu Diesel cieszą się niesłabnącą popularnością. Przed ewentualnym zakupem należy jednak zrobić porządny research, gdyż na rynku występuje kilka jednostek wysokoprężnych, które należy omijać bardzo szerokim łukiem. Poniżej prezentujemy 5 najgorszych silników typu Diesel.
Zakup samochodu to bardzo ważna sprawa i od tego, jak uda się nam „trafić” zależy późniejsza radość z posiadania samochodu, lub chęć zakopania go kilkanaście metrów pod ziemią. Problemem mogą być nie tylko częste awarie, ale chociażby brak części zamiennych, czy po prostu wysokie koszty napraw. Których silników typu Diesel musisz się wystrzegać?
Subaru: 2.0D Boxer
Ten silnik wydaje się być świetnym pomysłem, ale niestety tylko na papierze. W chwili jego wprowadzenia na rynek w 2008 roku fani Subaru nie mogli doczekać się oszczędności, jakie szły w parze z silnikiem typu Diesel, połączonych z dobrymi osiągami.
Niestety, jednostka ta okazała się totalną klapą. Jednostka psuła się bardzo często, doprowadzając kierowców do szału. Na rynku znajdziemy dwa warianty silnika – wersję 147- i 150-konną. Diesel nie zdał jednak egzaminu. Już po 40 000 kilometrów padało sprzęgło, dochodziło do licznych uszkodzeń wału korbowego. Do innych, równie poważnych usterek można dodać: niesprawności koła dwumasowego, zawór EGR, czy DPF.
KIEROWCO! TO NAJLEPSZY MOMENT NA ZAKUP OPON! SPRAWDŹ PROMOCJE NA ŚWIĘTA!
Toyota/Lexus: 2.0/2.2 D-CAT
Jeśli silnik Diesla jest awaryjny, ale przynajmniej mało pali, to jeszcze można zagryźć zęby. Ale ta jednostka paliła niewiele więcej niż jej benzynowe odpowiedniki, a do tego psuła się na potęgę. Poważna awaria tej jednostki polegała na wżerach w aluminiowym bloku pod uszczelką głowicy. Już brzmi boleśnie, prawda?
Aby usunąć usterkę trzeba było wyjąć cały silnik, a operacja zamykała się w kwocie około 5000 zł. Tego silnika zdecydowanie musimy unikać.
Renault/Nissan: 1.9 dCi
Wydłużone okresy wymiany oleju to coś, na co odpowiedzialni kierowcy zawsze patrzą ze szczególną ostrożnością. I to właśnie 30 000 km interwał zabijał te silniki, bowiem kierowcy niechętnie wymieniali olej częściej. Padały turbosprężarki, panewki, turbina, czy pompa olejowa.
Samochody z tymi silnikami na rynku wtórnym występują w naprawdę dobrych pieniądzach, ale trzeba zastanowić się, czy warto. Naprawa i porządny serwis „na start” na pewno nie będą tanie. Poza tym, kto chciałby siedzieć na tykającej bombie?
Volkswagen: 5.0 V10 TDI PD
Kto z nas nie chciałby pod maską ogromnego, bulgoczącego V10? Diesel odpowiadał za w miarę rozsądne spalanie, ale silnik ten nie był wolny od wad. I to niestety takich, których nie dało się uniknąć. Silnik był tak duży, że wypełniał komorę Volkswagenów niemal w pełni. To oznaczało, że wymiana niektórych elementów wymagała jego całkowitego demontażu, co z kolei przekładało się na ogromne koszty serwisowe.
Audi: 3.3/4.0 V8 TDI
Nowoczesne silniki Diesla od Audi mają naprawdę dobrą renomę, ale na niektóre starsze konstrukcje trzeba bardzo uważać. Leciwe już 3.3 TDI i 4.0 TDI miały problemy z trwałością wałków. W większej jednostce rozrząd napędzany był łańcuchem, a wymiana z całą robocizną to koszt około 5000 zł.
KIEROWCO! TO NAJLEPSZY MOMENT NA ZAKUP OPON! SPRAWDŹ PROMOCJE NA ŚWIĘTA!