Do tego zdarzenia doszło w poniedziałek 15 czerwca w okolicach Poznania. Skodziarz najpierw wymusił pierwszeństwo, wjeżdżając na rondo, a gdy usłyszał klakson, za żadne skarby nie chciał uznać swojej winy. Oprócz obrażania i gróźb, był też skłonny do bójki.
Skąd się biorą tacy ludzie?!
Niestety – polskie drogi to jakiś ewenement na skalę światową. Co chwila widzimy nagrania z wideorejestratorów, gdzie kierowcy się obrażają, nie udzielają pomocy, albo uciekają z miejsca zdarzenia. Tym razem skodziarz wybuchł, mimo iż nie doszło nawet do kolizji.
Nagrywający wideo dojeżdża do ronda, a z prawej strony nadjeżdża kierowca Skody Octavia. Wjechał wprost przed nagrywającego, a ten użył klaksonu. Naszym zdaniem – niepotrzebnie. W końcu do tego, aby doszło tu do stłuczki, było naprawdę daleko, a wymuszenie nie było duże.
Wydaje się jednak, że kierowca kombi tylko czekał na tego typu zaczepkę. Od razu uderzył w hamulce i otworzył drzwi, wykrzykując groźby w kierunku nagrywającego. Po chwili sytuacja jednak nieco się uspokaja, a skodziarz odjeżdża wykrzykując ostatnie groźby.
Dogrywka
Gdy wydawało się, że sytuacja jest już opanowana, pan w skodzie postanowił zatrzymać się tuż za rondem, wstrzymując ruch i włączając lewy kierunkowskaz. Po chwili, w trakcie jazdy znów otwiera drzwi i wykrzykuje jakieś słowa w kierunku nagrywającego, jednak tym razem nie można odczytać, co chodziło mu po głowie. Możemy się jednak domyślać.
Kilkaset metrów dalej, przed zakrętem, postanowił kolejny raz mocno uderzyć w hamulec. Domyślamy się, że miał nadzieje na to, że nagrywający całe zdarzenie nie zdąży powtórzyć jego manewru i wmontuje mu się w tył samochodu.
Teraz będzie musiał się tłumaczyć policji
Nagrywający był jednak sprytniejszy, a w opisie filmu dowiadujemy się, że zamierza udostępnić to nagranie policji. I bardzo dobrze, bo tego typu zachowania nie powinny mieć w ogóle miejsca. Jaka kara powinna spotkać go za takie zachowanie?