WRC Motorsport&Beyond

Siedział w swoim BMW, aż nagle poczuł jak przypala mu się tyłek. Wesoło zrobiło się dopiero w serwisie

bmw_650i_gran_coupe_individual

61-letni kierowca BMW siedział na parkingu z włączonym podgrzewaniem fotelu w swoim 650i. Czekając na żonę, nagle poczuł, jak jego plecy i tyłek zrobiły się bardzo gorące. Wtem zobaczył wypaloną w swetrze dziurę i postanowił pojechać do serwisu BMW. Jego żądania względem serwisu były nawet śmieszniejsze niż przypalony tyłek. 

Wesoło w serwisie BMW

Kierowca BMW domagał się wycofania wszystkich modeli 650i, po tym jak jego samochód przypalił mu pośladki. 61-latek powiedział niemieckiemu producentowi, że musi sprawdzić wszystkie inne modele pod kątem potencjalnych usterek elektrycznych. Szkoda tylko, że facet zapomniał o jednym istotnym fakcie. Jego samochód ma już… 14 lat. 

Gość w BMW wartym około 40 000 zł miał wymagania, jakby dopiero co wyjechał z salonu nową Serią 7. Gdyby do takiego incydentu doszło w rocznym, czy półrocznym samochodzie, ktoś na pewno by się tym zainteresował. Ale w 14-letnim aucie? 

– Siedziałem w samochodzie i miałem włączone podgrzewanie siedzeń, co jest bardzo miłe. Po prostu czekałem pod sklepem na żonę i nagle zdałem sobie sprawę, że moje plecy są bardzo gorące. To było trochę powyżej mojego prawego pośladka. Wysiadłem z samochodu i zastanawiałem się, co do cholery się dzieje. Pojawiło się trochę dymu, ale niewiele – powiedział użytkownik BMW 650i. 

Gość miał niezły tupet, bo domagał się od BMW sprawdzenia wszystkich samochodów pod kątem usterek elektrycznych. 

Opłata za diagnostykę

BMW domagało się 500 zł opłaty (120 funtów) za to, aby gość mógł odebrać swój samochód z przebiegiem 150 000 km. Właściciel dodaje, że niemiecka firma nie wykonała żadnych napraw, nie wymieniła też fotela na nowy w wyniku usterki. No cóż, gwarancja chyba się już dawno skończyła, czyż nie?

– Jeśli to ja zniszczyłem pojazd i to była moja wina, zasługiwałbym na to, aby ponieść koszty. Ale myślę, że to oni powinni wziąć na siebie jakąś odpowiedzialność i ostrzegać innych właścicieli podobnych egzemplarzy – dodał właściciel. 

– Fakt, że stałem w samochodzie zaparkowanym oznaczał, że mogłem załatwić sprawę w łatwy sposób. Problem polega na tym, że jeśli ktoś jechał autostradą, pożar mógł doprowadzić do czegoś dużo bardziej poważnego. 

Gest dobrej woli BMW

Kto waszym zdaniem ma w tym sporze rację? Czy stare samochody z przebiegiem ponad 150 000 km powinny faktycznie interesować producentów? Przecież z tym fotelem mogły dziać się tak naprawdę cuda na przestrzeni tych ostatnich 14 lat…

Na temat całej sprawy wypowiedział się także rzecznik BMW: – Pojazd w tym przypadku ma 14 lat i znacznie wykracza poza okres gwarancji. Nie ma żadnej znanej wady produkcyjnej, a gwarancja pojazdu nie obejmuje zużycia, które było prawdopodobną przyczyną tej usterki. Jednak zdajemy sobie sprawę, że musiało to być nieprzyjemne doświadczenie i jako gest dobrej woli BMW UK zaoferowało pokrycie w całości opłaty za wstępną diagnostykę za pośrednictwem wybranego przez klienta serwisu BMW.