Jeśli dopiero co kupiłeś nowy samochód, z którego odpadały kolejne elementy podczas jazdy, zrozumiemy twoje zdenerwowanie. Wydawać by się mogło, że taki problem uda się rozwiązać w ramach gwarancji. Niestety, jeden z właścicieli Tesli przeżył dokładnie taką sytuację, z której nie udało mu się tak łatwo wyjść.
To był „Akt Boży”
Właściciel tej Tesli jechał swoim Modelem 3 w deszczu i zwalniał, próbując wjechać na prawy pas. W trakcie tego manewru usłyszał ogromny huk, a chwilę później odkrył, że jego zderzak został niemal w całości zerwany.
Jak widzimy na filmie, wszystko wygląda „po bożemu”. Kierowca ani nie uderzył w kałużę, nie wjechał też w ogromny strumień wody. Wkrótce po tem, ni z tego ni z owego, z samochodu odlatuje zderzak.
Wydaje się, że poluzowanie zderzaka spowodowała siła płynąca z wody. Kierowca powiedział jednak w rozmowie z portalem Carscoops, że jechał z prędkością dużo mniejszą niż wynosiło ograniczenie prędkości, a pogoda nie była żadną anomalią. Kamera z widokiem na przód również nie pokazuje żadnej ogromnej kałuży.
Przyślemy lawetę, ale nie za darmo
Kierowca zatrzymał się i spróbował skontaktować się z Pomocą Drogową Tesli. Czekał ponad godzinę, ale nikt nie zjawił się na miejscu. Zmoknięty i wkurzony właściciel Modelu 3 zadzwonił raz jeszcze tylko po to, by usłyszeć, że za chwilę otrzyma na maila wycenę holowania.
– Powiedzieli mi, że wysyłają mailem wycenę holowania. Byłem zły, że każą mi za to płacić, bo byłem przekonany, że to wada projektowa, a nie moja wina – powiedział.
Poszkodowany poprosił więc, aby to Tesla pokryła koszty holowania. – Szczerze mówiąc, rozmawiałem przez telefon tylko ze sprzedawcami i pracownikami serwisu. Menedżer był niedostępny, ponieważ była już 17:00. Jedna osoba powiedziała mi przez telefon, że to „Akt Boży”.
Porozmawiasz z moim prawnikiem
Wściekły z powodu całej sytuacji właściciel samochodu zaangażował w całą sytuację prawnika. Ten skontaktował się z kierownikiem centrum serwisowego. Wydawało się, że to zadziałało, ponieważ kierownik miał być świadomy problemu odpadających zderzaków i obiecał, że wszystkim się zajmie.
– Musieliśmy wysłać maila do kierownika centrum serwisowego z naszym prawnikiem. Ten natychmiast do nas oddzwonił i powiedział, że wszystkim się zajmie. Wiedział o tym problemie w Modelu 3. Bardzo dobrze poradził sobie z całą sytuacją – dodał kierowca.
Choć dobrze, że w końcu udało się rozwiązać problem, musimy przyznać, że jesteśmy lekko zszokowani niekompetencją pracowników serwisu Tesli. Właściciel zniszczonego Modelu 3 musiał użyć mnóstwo energii, by rozwiązać swój problem.
Ta rewolucyjna technologia zapewni przyszłość silnikom Diesla. Będą o około 90% czystsze!