Jeśli nosisz się z zamiarem sprzedaży swojego samochodu, może warto jeszcze się trochę wstrzymać. Diesel i benzyna, czyli najwięksi wrogowie ustawodawców i rządzących, wkrótce będą warte fortunę. I to nie tylko „rodzynki”, jak wielkie V6, czy V8, ale nawet najzwyklejsze, którymi jeździmy na codzień.
Nawet zwykłe TDI będzie warte fortunę
Wydaje się, że od elektromobilności nie ma już odwrotu. Unia Europejska na wespół z rządzącymi krajami członkowskimi uwzięli się na samochody elektryczne, które mają być lekiem na każde zło. Każdy zdrowo myślący człowiek wie, że tak się nie wydarzy, ale niestety niewiele możemy z tym zrobić. Diesel i benzyna w końcu zostaną zakazane.
A co dzieje się w chwili, gdy ktoś zabiera nam to, czego chcemy? To proste – ceny szybują w górę. Pokazuje to dobitnie przykład używanych Ferrari F430, które dziś są o 100% droższe z manualem, aniżeli z automatem.
Jeśli ktoś zabroni sprzedaży silników typu Diesel lub benzynowych i na siłę będzie wciskać nam elektryki, wiecie, co wydarzy się na rynku samochodów używanych? Jeśli samochody z silnikami spalinowymi będą znikać z rynku, będą niezwykle poszukiwane na rynkach używanych samochodów.
Elektryki? Ludzie wolą Diesel i benzynę
Przecież nie każdy będzie chciał jeździć elektrykiem. Może nie będzie nas na niego stać? A może po prostu nie będziemy chcieli spędzać długich minut/godzin przy ładowarkach, których wciąż brakuje? Diesel czy benzyniak oferują wolność, której elektryki jeszcze przez długi czas nie będą w stanie sprostać.
Dlatego jeśli macie w swoim garażu samochód nawet z najzwyklejszym Dieslem, czy benzyną, może warto poczekać chwilę, zanim ich cena podskoczy do góry? Z całą pewnością warto o niego dbać, wymieniać olej, aby wytrzymał jak najdłużej. Wkrótce auta które znamy, będą prawdziwymi dinozaurami.