Jeszcze nie tak dawno oglądaliśmy zdjęcia z wypadku dwóch niemal identycznych żółtych Lamborghini w Singapurze. Wtedy wydawało się nam, że długo nic nie przebije takiego wyczynu. Jak bardzo się myliliśmy… Dziś oglądamy kolejną katastrofę dwóch Lamborghini, które jechały z niemal zerową prędkością. Jak mogło do tego dojść?
Kolizja dwóch ultrarzadkich SV
Tym razem nie są to jednak zwykłe Lambo z silnikami V12, a rzadkie wersje Superveloce. Film został opublikowany na kanale Varryx, a autor nagrania właściwie nie podzielił się z nami żadnymi informacjami na temat wypadku.
Ujęcia wydają się być zrobione podczas całodniowej imprezy na torze dla Lamborghini, zorganizowanej przez Squadra Corse na torze Nurburgring. Przy najmniej tak podejrzewamy, sądząc po koszuli faceta na nagraniu i torze Nordschleife na fladze. Z przodu stoi nawet Safety Car w postaci Lamborghini Huracana. To, co stało się z dwoma modelami SV, przechodzi jednak ludzkie pojęcie.
Prędkość była zerowa
Ledwo poruszające się supersamochody z Sant’Agata Bolognese w bliżej nieznany sposób skończyły na wymianie swoich farb. Szkody wydają się co prawda niewielkie, ale rachunek za naprawę prawdopodobnie będzie dość wysoki. Pamiętajmy, że mamy tu do czynienia z parą niezwykle drogich Lamborghini.
Wydaje się, że kierowca Murcielago SV dbał tylko o własny biznes, zanim nieoczekiwanie wjechał w stojącego obok Aventadora SV.
Możemy spekulować, dlaczego osoba stojąca za samochodami nie zareagowała. Może nie widział, co się święci? A może po prostu nie spodziewał się, że za kierownicą jednego z nich siedzi taka gapa.
Problemy pierwszego świata
Kolizja, która miała miejsce przy niebezpiecznie niskich prędkościach, zostawiła kilka siniaków na przednim błotniku Aventadora SV i jednym z kół. Trochę pomarańczowej farby będą z kolei potrzebowały boczne listwy Murcielago SV.
Ta dość osobliwa katastrofa jest jednym z najlepszych przykładów problemów pierwszego świata, których większość z nas nigdy nie będzie miała. Samochody z pewnością po pewnym czasie wrócą do formy, a my mamy wrażenie, że dwaj właściciele Lambo będą wspominać to wydarzenie z uśmiechem na ustach.