Kilka dni temu Tesla wypuściła aktualizację dla swoich samochodów, nazwaną „Full Self Driving”. Beta testerzy sprawdzają wydajność autonomicznego systemu w swoich samochodach i chętnie dzielą się filmami w mediach społecznościowych. Poniższy film pokazuje, jak z technologią (nie) radzi sobie Tesla Model 3. Elon Musk będzie miał o czym myśleć po obejrzeniu tego nagrania.
Elon Musk wrzucił bubla?
To pierwszy tak bardzo autonomiczny system i cóż… ma on chyba więcej wad, niż zalet. W trakcie krótkiego filmu pojazd wydaje się być cały czas zdezorientowany. Popełnił też szereg błędów i tylko dzięki interwnecji kierowcy uniknął zderzenia z zaparkowanym samochodem.
Właściciel podczas filmu wspomina też o kilku innych bolączkach, z którymi boryka się jego Tesla Model 3. Weźmy pod uwagę fakt, że podczsa filmu samochód rzekomo radził sobie dużo lepiej niż we wcześniejszych próbach. To dość niepokojące, biorąc pod uwagę, jak bardzo błądzi samochód w niektórych miejscach.
Oczywiście, rozumiemy że jest to wczesna wersja „Full Self Driving”. Musimy jednak pamiętać, że system testowany jest w prawdziwym życiu przez kierowców, którzy niekoniecznie muszą być profesjonalistami. Mimo iż to pierwszy prawdziwy bojowy test dla autonomicznej Tesli, możemy wymagać od niej, aby rozpoznała znak stopu… Jeśli przewiniecie do 5:40 zobaczycie, jak samochód przelatuje przez skrzyżowanie „bez opamiętania”.
Tesla nie radzi sobie samodzielnie
W ciągu 8-minutowej przejażdżki system wymagał kilkukrotnej interwencji kierowcy. Wydawało się też, że problemy z poruszaniem się na dziwnych, nieintuicyjnych skrzyżowaniach były dla samochodu czymś normalnym.
Tesla często zatrzymuje się zupełnie niepotrzebnie, czy zygzakuje, próbując nadrabiać zaległości w skręcie. Przy 4:25 filmu samochód przejeżdża bardzo blisko zaparkowanych samochodów. Czasami postrzega też zaparkowane wzdłuż drogi samochody jako przeszkody, gwałtownie wciskając hamulce.
Wydaje się, że system Elona Muska jest jeszcze daleki od gotowego do wprowadzenia na szerszą skalę. Może działać on jedynie na autostradach, ale i tam czasami miewa problemy. Na pewno nie jest to „w pełni samodzielna” jazda samochodu, która bez interwencji kierowcy szybko skończyłaby się katastrofą.