Okazuje się, że sportowe Maserati nie najlepiej spisuje się na piaszczystej plaży. Co jednak robić, gdy znajdziecie się w takiej sytuacji? Najlepiej poszukać odpowiedniego miejsca do zaczepienia linki holowniczej. Warto byłoby też podjąć wszelkie środki ostrożności. Niestety, ten goguś wraz ze swoim pomocnikiem nie zrobili żadnej z tych rzeczy.
Maserati na plaży?
W dzisiejszym odcinku „sprowadziłeś tę katastrofę sam na siebie” mamy zakopane na plaży Maserati Ghibli. Nie wiemy, kto mógł pomyśleć, że ze sportowym samochodem i oponami o niskim bieżniku może jeździć po wydmach. No cóż…
Jedna zła decyzja prowadziła tu do następnej. Od samego początku nic nie szło po myśli tych aparatów. Zamiast znaleźć właściwy punkt holowania, panowie najwyraźniej przywiązali linkę do niektórych części przedniego zderzaka. Chyba liczyli, że to się uda.
Najlepsze jest jednak to, że w Maserati jest specjalny otwór na hak holowniczy. Panowie chyba próbowali przywiązać linkę w okolicach tej dziury, ale musieli ją przegapić. Wiecie, do czego służy hak holowniczy, prawda? Ma on połączyć linkę z rzeczywistą konstrukcją samochodu. A nie z plastikowym zderzakiem.
„Pomocnik” jeszcze lepszy od banana
Te części, do których panowie przywiązali linkę, nie miały żadnych szans, aby przetrwać. Ta „pomoc” ciężarówki była naprawdę nieoceniona. Facet zamiast powoli odjeżdżać, aby obserwować, czy wszystko jest okej w trakcie naciągania linki holowniczej, po prostu depnął na gaz i wyszarpał cały przód Maserati.
Może pomocnik też wiedział od samego początku, że sprawa jest beznadziejna i i tak nic nie uda się wskórać? Tak czy owak, jeśli kiedyś znajdziecie się w podobnej sytuacji, postarajcie się nieco bardziej.