Samochody elektryczne mają szereg zalet i wad w porównaniu z benzyną i silnikami typu Diesel. Jednak nie wszystkie z nich odzwierciedlają rzeczywistość. Dziennikarze z portalu Car and Driver przekonali się, że rzekomo tańszy serwis i eksploatacja względem silnika spalinowego to jeden wielki mit.
Tesla dużo droższa niż benzyna i Diesel
Coraz częściej mówi się o samochodach elektrycznych jako o samochodach przyszłości. Wiele osób postrzega je jako czysty środek transportu, który oprócz korzyści dla klimatu, ma także wiele innych plusów.
Jednym z nich powinny być minimalne koszty serwisu i eksploatacji. Okazuje się jednak, że to mit, często wspierany przez właścicieli. To prawda – nie trzeba regularnie wymieniać oleju, jak w silniku typu Diesel, ale dla ogólnej konserwacji to praktycznie nieistotny koszt.
Wymiana oleju w silniku benzynowym czy typu Diesel to koszt około 400 zł – łącznie z filtrami i robocizną. W idealnym scenariuszu czynność ta powinna odbywać się co roku. Jeśli jednak mało jeździsz i nie jesteś przewrażliwiony na punkcie swojego układu napędowego, możesz robić to też co dwa lata. W takim układzie to koszt około 15 zł miesięcznie. Dlatego też argument ten nie może być kluczowy w dyskusji Diesel czy elektryk.
Olej silnikowy nie będzie potrzebny, ale…
Elektromobilność ma jednak inne pułapki. To prawda, że nie trzeba wymieniać oleju silnikowego, ale trzeba robić inne rzeczy, o których nigdy nawet nie słyszałeś. Jedną z nich jest smarowanie zacisków hamulcowych, które musi odbywać się co roku lub po przejechaniu 20 000 km. Wynika to z faktu, że hamulce są rzadziej używane w elektrykach, przez co istnieje ryzyko ich rdzewienia.
Amerykański magazyn Car and Driver, który od 2 lat korzysta z Tesli Model 3 wyliczył kwoty, które musiał zapłacić, aby samochód cały czas działał. Panowie odkryli, że nie ma tu mowy o jakichkolwiek oszczędnościach. Smarowanie strzemion zacisków hamulcowych pokazuje, że auta elektrycznie wcale nie są tak bezproblemowe.
Po dwóch latach eksploatacji Tesla wymagała tej czynności trzykrotnie, co kosztowało łącznie 1700 zł. To więcej, niż dwie, czy nawet trzy wymiany oleju w samochodzie z silnikiem benzynowym czy typu Diesel.
Droższe opony i prąd
Warto również wspomnieć o oponach, które ze względu na dużą masę aut elektrycznych i węższy bieżnik zużywają się dwukrotnie szybciej. Producenci przygotowują konkretne egzemplarze z myślą o elektrykach, więc ich cena jest wyższa. Dziennikarze do swojej Tesli zapłacili za komplet prawie 5000 zł.
Z tych dwóch sum wynika, że utrzymanie auta elektrycznego wcale nie jest tanią sprawą. Samochody elektryczne wymagają serwisowania tak samo jak wszystkie inne i dużo łatwiej mogą zaskoczyć właściciela dużymi wydatkami. A oszczędności nie można oczekiwać nawet w przypadku paliw – prąd w przyszłości nie będzie kosztował tak mało, jak dziś.