Tesla Model S, która została zakwalifikowana przez amerykańskiego ubezpieczyciela do szkody całkowitej, wylądowała na Starym Kontynencie. Auto dostało drugie życie.
Tesla Model S 70D wyprodukowana w 2015 roku została rozbita cztery lata później w USA. Właściciel donosi, że inny kierowca uderzył w tylne koło jego samochodu i uszkodzeniu uległo nadwozie oraz napęd. Wystrzeliły również poduszki.
Koszty napraw Tesli nie należą do najniższych. Można wręcz śmiało uznać, że są bardzo wysokie. Właśnie dlatego lokalny ubezpieczyciel uznał szkodę całkowitą i na tej podstawie wypłacił odszkodowanie.
„Wrak” auta trafił do skupu, a właściciel nabył kolejną Teslę. W międzyczasie poprosił producenta o usunięcie samochodu z jego konta, ale ten tego nie zrobił. Jakież było jego zdziwienie, gdy po dobrych kilku miesiącach w aplikacji jego telefonu pojawił się alert „Ładowanie przerwane”, który dotyczył starego, rozbitego auta.
Okazało się, że nieopłacalna w USA naprawa jest opłacalna na Ukrainie. Stary właściciel sprawdził lokalizację auta i to porusza się obecnie w okolicach Kijowa.
Zmiana opon na letnie lub wizyta na myjni powinny być karalne? Rzecznik nie ma wątpliwości