Wczoraj wieczorem poznaliśmy listę zgłoszeń do 51. Rajdu Dolnośląskiego. O tym, gdzie będą się ścigać Bryan Bouffier, Filip Nivette i reszta wiedzieliśmy już wcześniej. Harmonogram przedstawiony przez organizatora wzbudził u wielu osób złość. Wszystko rozchodziło się o wielokrotne przejazdy przez Arenę Duszniki.
Jak to często bywa w naszym kraju, od razu wykreowały się dwa obozy. Jedni stanowczo twierdzili, że taki pomysł powinien trafić do kosza, bo to już nie rajdy, tylko jakaś dziwna forma wyścigów. Innym jednak taki sposób rozgrywania oesu przypadł do gustu i twierdzili, że z wielką radością udają się na Arenę Duszniki. O zdanie na ten temat zapytaliśmy mistrza Polski Grzegorza Grzyba, który w wielu kampaniach promuje taką formę rozgrywania rajdu i miał już okazję przejechać tę próbę.
Grzegorz Grzyb: – Od pewnego czasu w rajdach zaczyna pojawiać się nowy trend – zapętlone odcinki specjalne. Są one już w mistrzostwach świata, Europy, nawet w naszym rodzimym czempionacie. Niesie to za sobą kilka pozytywnych aspektów. Na pewno jest to tańsze rozwiązanie dla organizatorów. Dla przykładu, zawodnicy jadą 3 pętle po 3 kilometry, co już daje 9 km oesu, a płacić trzeba tylko jak za 3. Dla kibiców również jest to ciekawe rozwiązanie, podczas jednej próby mogą zobaczyć oni aż trzy razy swoich ulubieńców.
Druga sprawa to brak momentów przestoju. Samochody przejeżdżają z dużo większą częstotliwością, niż dzieje się to zazwyczaj. Oczywiście, to niesie za sobą też pewne ryzyko, że jeden dogoni drugiego i wyniki mogą być wypaczone, jednak tego nie da się uniknąć. Myślę, że jeśli w rajdzie jest jeden taki oes, to niczemu to nie szkodzi. Wszyscy wiemy, jak obecnie wygląda sytuacja w polskich rajdach. Nie jest różowo. Organizatorzy nie mają funduszy na przygotowanie rajdów, więc starają się znaleźć złoty środek, aby zrobić imprezę jak najlepiej. Mnie taki pomysł bardzo się podoba.
Odcinek specjalny w Dusznikach jest naprawdę bardzo atrakcyjny, myślę, że sami zawodnicy to docenią. Miałem okazję się po nim przejechać, jest on prowadzony po bardzo wąskiej, ciasnej trasie ze szczytami, hopkami, większymi, bądź mniejszymi dohamowaniami. Jeśli ktokolwiek twierdzi, że ten odcinek nie będzie ciekawy technicznie, to naprawdę nie ma się co martwić. Organizator miał zamiar przyciągnąć kibiców w jedno miejsce, tak, aby było bezpiecznie. Dla kibica to jest również oszczędność – zamiast jeździć między oesami, może wejść w jedno miejsce na cały dzień i cieszyć się imprezą. Arena Duszniki jest do tego doskonale przygotowana. Będzie catering, grillowiska, toalety, samo to miejsce jest bardzo urokliwe. Jestem przeciwny biletowaniu prób, akurat w tej kwestii średnio się zgadzam, ale to nie ja jestem organizatorem. Zorganizowany będzie również specjalny autobus, można będzie zostawić samochód spokojnie w Dusznikach i pojechać na oes.
fot. Korzuch
Tagi: Rajd Dolnośląski RSMP