Szef Ferrari Sergio Marchionne przed Grand Prix Brazylii wyjawił wymagania, które muszą zostać spełnione, przed ewentualnym wejściem włoskiej stajni do rosnącej na popularności Formuły E.
Marchionne przyznał, że przejście najbardziej rozpoznawalnego zespołu Formuły 1 do wyścigów bolidów elektrycznych będzie możliwe, jeśli włodarze serii porzucą zamiany samochodów i pozwolą producentom na większą swobodę technologiczną.
Włoch rozmawiał podczas telekonferencji po ujawnieniu zarobków w trzecim kwartale tego roku na giełdzie New York Stock Exchange.
– Odpowiedź brzmi: tak – przyznał, zapytany czy wewnątrz zespołu zostały przeprowadzone rozmowy o ewentualnym wejściu do Formuły E. – Już od dłuższego czasu dyskutujemy na ten temat z kolegami z naszej drużyny. Dam wam dwie odpowiedzi na ten problem.
– Jeśli w Formule E ludzie muszą zmieniać samochody w trakcie wyścigu ze względu na braki mocy, to naturalnym jest, że Ferrari nie będzie chciało uczestniczyć w takim procederze. Po drugie, ogromna standaryzacja napędów elektrycznych w Formule E również nie działa na naszą korzyść, bo nie da nam pola do rozwoju naszego samochodu – dodał.
Standaryzacja, o której wspomniał Marchionne, objawia się użyciem jednego nadwozia wykonanego przez firmę Spark, monokoku dostarczonego przez włoską Dallarę, a szef Formuły E Alejandro Agag przyznał dla brytyjskiego Autosportu na początku tego roku, że nie zamierza zmieniać tych zasad. Wszystko dlatego, że w sezonie 2015/16 zespołu dostały wolną rękę w produkcji jednostek napędowych i Agag chce, aby skupiły się na tym właśnie aspekcie.
– Jest taka możliwość, że na pewnym etapie Ferrari będzie mogło stworzyć unikalny bolid do Formuły E, w takim środowisku. Nie jest to jednak dzisiaj – dodał Marchionne.