Dwukrotny mistrz świata Formuły 1, Fernando Alonso stwierdził, że mało kto zdecydowałby się na kontynuwaonie wyścigu po uszkodzeniach, jakie dotknęły go na pierwszym okrążeniu Grand Prix Azerbejdżanu. W McLarenie Hiszpana doszło do uszkodzenia dwóch prawych opon po tym jak zawadził o niego zdezorientowany wyprzedzaniem z obu stron, Siergiej Sirotkin z Williamsa.
Mimo takiego defektu, Alonso ukończył szalony wyścig na punktowanym siódmym miejscu. To już trzecie z rzędu Grand Prix, w którym 36-letni kierowca zdobywa 6 punktów (w otwierającym sezon GP Australii był piąty). W ubiegłym roku po 4 wyścigach Hiszpan nie miał na koncie ani jednego punktu. Kierowca z Oviedo uważa, że nieprawodobonie wysoki finisz w Baku zawdzięcza m.in. swojej wytrwałości.
– To było szalone – uznał Fernando Alonso. – To kolejne siódme miejsce, ale myślę, że ten wynik to zasługa wytrwałości i dumy, ponieważ myślę, że przede wszystkim nikt nie dojeżdżałby do pitlane w mojej sytuacji. Zaparkowaliby auto, a jeśliby dojechali do depo to wycofaliby samochód. Jednak my nie zrezygnowaliśmy i walczyliśmy o każdą dziesiątą, każde okrążenie, tuż przy bandach przez cały czas. Myślę, że to był najlepszy wyścig mojego życia.
Na uznanie zasługuje także fakt, że oprócz uszkodzonych kół, Alonso stracił część przedniego skrzydła i miał uszkodzoną podłogę. Mimo to zdecydował się kontyunować zmagania. Gdy okazało się, że jest w stanie nawet wyprzedzać rywali na ulicznym torze w Baku, z pomocą przychodziły wyjazdy samochodów bezpieczeństwa, które zacieśniały stawkę i pozwalały doganiać Hiszpanowi kolejnych zawodników.
Tekst: Marcin Zabolski
Tagi: F1, Formuła 1, Grand Prix Azerbejdżanu, Fernando Alonso