We Wrocławiu przy jednym z tamtejszych hipermarketów doszło w poniedziałek do kuriozalnej sytuacji. Pracownik myjni otrzymał zlecenie od klienta, aby wypolerować felgi w luksusowym samochodzie Dodge Challenger jednak, zamiast to zrobić, rozbił samochód na drzewie.
Młody mężczyzna pracujący na myjni bez zgody i wiedzy właściciela udał się na przejażdżkę samochodem wartym około 300 tys. zł. W trakcie jazdy wpadł w poślizg, wyleciał z parkingu na ścieżkę rowerową i uderzył w drzewo.
Samochód ten ma pod swoją maską prawie 500 koni mechanicznych z silnikiem 6,4 litra. Moc zatem ma ogromną i dla osób, które nigdy nie miały do czynienia z takim autem, może to być moc nie do okiełznania – co widać w tym przypadku.