Za kilka lat wszyscy będziemy podróżować latającymi samochodami – jestem o tym przekonany i piszę to bez cienia obawy, że zostanę posądzony o umysłową niepoczytalność. Pierwszym krokiem będzie wprowadzenie do ruchu pojazdów autonomicznych, które – jak się okazuje – jeżdżą już wśród nas.
Ostatnio firma kurierska UPS pochwaliła się, że od kilku miesięcy dostarczała towary samojezdną ciężarówką i nikt nawet się nie zorientował, że samochód jeździł bez kierowcy. Nie wiem jak udało im się tego dokonać w zgodzie z prawem o ruchu drogowym, ale pewnie większych problemów z tym nie było, bo eksperyment przeprowadzono w USA, gdzie w niektórych Stanach wciąż można nosić rewolwer za paskiem.
Autonomiczna ciężarówka UPS dokonywała przejazdów na 115-kilometrowej trasie między Phoenix a Tucson. Oczywiście firma kurierska nie wypuściła ciężarówki samopas, bo w kabinie znajdował się m.in. kierowca nadzorujący poruszanie się pojazdu. „Kierowca” może akurat nie jest najlepszym określeniem w tym przypadku, bo bardziej pasowałoby tutaj „obserwator”.
W Europie też testują autonomiczne pojazdy
Tego typu eksperymenty nie odbywają się tylko w USA. W Europie Toyota prowadzi obecnie 13-miesięczny program pilotażowy, w ramach którego zautomatyzowany Lexus LS porusza się po drogach publicznych Brukseli. Samochód wyposażony jest w LIDAR (Light Detection and Ranging), czyli technologię składającą się z kamer, radarów i systemu pozycjonowania.
Podobnie jak w przypadku autonomicznej ciężarówki UPS, na pokładzie Toyoty również zasiada obserwator, który w dowolnym momencie może interweniować i przejąć kontrolę nad samochodem.
Projekt Toyoty finansowany jest ze środków Unii Europejskiej.
Chociaż program z wykorzystaniem Lexusa dopiero teraz wszedł w fazę jazdy po drogach publicznych, to sam eksperyment trwa już znacznie dłużej, bo od 2017 r. Wcześniejsze testy na zamkniętych placach najwyraźniej wykazały, że samochód można dopuścić do poruszania się po wyznaczonej trasie wśród dróg publicznych.
Wizje filmowców wreszcie się spełniają
Do tej pory wizje latających samochodów były zarezerwowane dla powieściopisarzy i filmowców. Tak się składa, że aktualnie mamy rok, w którym osadzono akcję kultowego „Łowcy Androidów” na podstawie książki Philipa K. Dicka. W ekranizacji z Harrisonem Fordem mogliśmy oglądać samochody swobodnie przemieszczające się w przestrzeni powietrznej.
Chociaż wizji z filmu Ridleya Scotta nie udało się do dzisiaj zrealizować, to jestem przekonany, że za kilka lat stanie się ona rzeczywistością. Wprowadzenie pojazdów autonomicznych to ostatni krok przed wprowadzeniem latających samochodów. Dlaczego?
Prawda jest taka, że większość wypadków – chociażby przy okazji zdarzeń lotniczych – wynika z błędów człowieka. Natomiast wprowadzenie pojazdów, które będą się poruszać w sposób samodzielny, uczyni przestrzeń powietrzną miejscem bezpiecznym do wykonywania tego typu lotów. Autonomiczne pojazdy nie będą przekraczać prędkości czy wymuszać pierwszeństwa. Za pomocą systemów lokalizacyjnych, będą się poruszać po wytyczonych, powietrznych autostradach. To nie jest science-fiction, bo regulacje w tym zakresie trwają już teraz – również na gruncie europejskim.
Zamiast samochodami, będziemy latać dronami
Niedawno odbyły się eksperymenty japońskiej firmy NEC, która przetestowała swój latający „samochód”. Pojazd wzbił się na wysokość trzech metrów i unosił się w powietrzu przez kilkadziesiąt minut. Prototyp ma być rozwijany przy współudziale światowych gigantów technologicznych, takich jak Panasonic czy wspomniana wcześniej Toyota.
Pojazd ma zostać zaprezentowany już podczas przyszłorocznych igrzysk w Tokio. Natomiast już w 2026 r. ma ruszyć jego seryjna produkcja. Możemy więc powiedzieć z pełnym przekonaniem, że technologia jest u progu gotowości, aby autonomiczne pojazdy powietrzne zastąpiły samochody. Teraz potrzeba tylko odpowiednich regulacji prawnych.
Ale jak widać na załączonym filmie, te pojazdy nie będą przypominać samochodów. Zamiast odpowiedników latającego DeLorean’a z „Powrotu do przyszłości”, przesiądziemy się do załogowych dronów z charakterystycznymi wirnikami. Tak właśnie będzie wyglądała mobilność XXI wieku.
Publikujemy unikatowy kalendarz. Odlicza czas do… śmierci silników spalinowych