Kamil Wiśniewski zdradził, że straty poniesione na etapie maratońskim są wynikiem uszkodzonej wczoraj opony, która dawała o sobie znać.
Zawodnik ORLEN Team po ośmiu etapach Rajdu Dakar i maratońskiej rywalizacji znajduje się na ósmym miejscu i do lidera traci blisko pięć i pół godziny.
– Na maratońskim etapie głównie chodzi o to, by nie uszkodzić sprzętu. Ja niestety wczoraj na 100-kilometrowym kamienistym fragmencie zepsułem oponę. Miałem spore problemy, ponieważ dziura była dość duża i nie mogłem jej załatać. Użyłem kołków, ale po kilkudziesięciu kilometrach dziura znowu się otwierała. Wczoraj straciłem około 15 minut – mówił Wiśniewski w rozmowie z nami.
– Dzisiaj to się powtarzało. Na początku miałem dobre tempo, choć mi wydawało się, że nie było najlepsze. Jednak miałem powtórkę z rozrywki. Kołki wypadały z tej samej dziury i musiałem znowu ją łatać. Musimy rozebrać koło. Wydaje nam się, że kołki mogły wpadać do środka do wypełniacza. Dziś straciłem co najmniej 15-20 minut – dodał.
– To był dość dobry etap. Nie jestem zmęczony. Mogło być dużo lepiej, gdyby nie ta nieszczęsna opona. Mogło jednak być też dużo gorzej. Rozcięcia na tylnych oponach są bardzo poważne. Jedno z nich ma pięć centymetrów. Gdybym mocniej uderzył w kamień, opona rozerwałaby się. Cieszę się, że jestem na biwaku – zakończył.