Karol Basz i Andrzej Lewandowski mogli dziś sięgnąć po piękne zwycięstwo w wyścigu europejskiego pucharu Lamborghini. Niestety, dwa okrążenia przed metą awaria w Huracanie Evo sprawiła, że duet musiał się wycofać.
Podczas drugiego dzisiejszego wyścigu Lamborghini Super Trofeo Europe na torze w Jerez de la Frontera doszło do bardzo niebezpiecznej sytuacji. Prowadzący w wyścigu Andrzej Lewandowski nagle wyleciał z toru i z impetem uderzył w bandę. Co było przyczyną takich wydarzeń?
Andrzej Lewandowski: – Niestety, dwa okrążenia przed końcem wyścigu pękła tarcza hamulcowa. To było duże hamowanie po prostej, z około 180 km/h. Wyleciałem z toru i potężnie uderzyłem w bandy. Przez moment przed oczami zrobiło mi się ciemno, impet był ogromny. Tarcza pękła, wtedy delikatnie skręciłem w lewo, chciałem jakoś wyratować tę sytuację. Wielka szkoda, już drugi raz miałem okazję wygrać w klasyfikacji generalnej. Jack Bartholomew się do mnie zbliżał, ale nie mógł mnie wyprzedzić, nie chciał też mocno ryzykować. Jestem pewny, że dowiózłbym to zwycięstwo do mety. Ogromna szkoda tej sytuacji z pękniętą tarczą.
Pozostaje nam w tym momencie trzymać kciuki za mechaników, aby samochód udało się przygotować na zaczynające się jutro światowe finały. Polacy udowodnili, że mają znakomite tempo i bardzo byśmy chcieli, aby cieszyli nasze oczy swoją jazdą przez kolejne dwa dni.