WRC Motorsport&Beyond

Jeden z najbardziej szalonych drogowych bolidów z silnikiem V8! Prawie jak motocykl na 4 kołach!

ariel_atom_v8

Fot. Ariel

Kiedy myśli się o ekstremalnych auta sportowych zwykle ma się w głowie Ferrari, Lamborghini czy Porsche. Dostępne są jednak samochody, które dają znacznie więcej emocji niż wymienione marki. Są też bardziej wymagające. Jednym z takich aut jest Ariel Atom z silnikiem V8.

Jedno z najbardziej ekstremalnych aut świata

Już podstawowa wersja Ariela Atoma z silnikiem od Rovera jest dość ekstremalna i nie wybacza żadnych błędów. Ten samochód nie ma nawet ABS-u, nie mówiąc już o korektorze siły hamowania. W praktyce oznacza to, że zbyt mocne wciśnięcie pedału hamulca w zakręcie może skończyć się poślizgiem i wypadnięciem z drogi.

Ariel Atom to typowe auto torowe. Jest niezwykle niebezpieczne, aby jeździć nim na granicy możliwości po drogach publicznych. Szczególnie w czasie deszczu. Trzeba mieć naprawdę nerwy ze stali, że wyciskać z tego auta maksimum jego możliwości.

Najbardziej szalona wersja ekstremalnego auta

Bazowa odmiana miała silnik 1,6 l lub 1,8 l z Rovera. Ich moc to kolejno 113 i 126 KM. Sprint do setki to 4,5-5,5 s. Co ciekawe, ta słabsza wersja była szybsza. Prawdopodobnie z uwagi na niższą wagę. Później zaczęto montować silniki od Hondy. Na początek 2-litrowe wolnossące o mocy 223 KM. Potem dołożono kompresor, który pozwolił zwiększyć moc na początek do 300 KM, a finalnie nawet do 370 KM.

Wersja 370-konna osiąga setkę w 2,8 s. Jednak finalnie zdecydowano się na jeszcze bardziej ekstremalny pomysł i auto otrzymało jednostkę V8 o mocy 476, a później 500 KM. Ta topowa osiąga prędkość 100 km/h w 2,3 s. W tym przypadku prędkość maksymalna to 322 km/h.

Za co kocha się ten samochód?

Ekstremalne osiągi to nie wszystko. Ariel Atom daje coś więcej. Chodzi oczywiście o możliwość obcowania z przeciążeniami i odczuciem prędkości trochę jak w przypadku motocykla. Dzięki temu, że auto ma otwartą konstrukcje przeżycia odczuwalne podczas jazdy są dużo intensywniejsze niż w tradycyjnym zabudowanym samochodzie.

Jeżeli chodzi o przeżycia za kierownicą to żadne sportowe auto typu Ferrari, Lamborghini czy nawet Bugatti nie może równać się z tym drogowym bolidem. To prawdziwy motocykl, tyle, że na czterech kołach. Przejażdżka takim autem to coś co zapamiętuje się do końca życia. Tak naprawdę tylko na torze da się wykorzystać pełnię możliwości tego samochodu. To w końcu jego naturalne środowisko.

Fot. Ariel