Większość kierowców tracąc prawo jazdy niewiele sobie z tego robi i bez większego stresu ponownie wsiada za kierownicę samochodu. Powód tego jest prosty – niewielkie konsekwencje związane w przypadku ponownej kontroli. Tego typu sytuacje stają się wręcz nagminne.
Kierowca który stracił prawo jazdy i nie powinien prowadzić pojazdu, bardzo często otrzymuje mandat w wysokości 50 zł. Czyli taki sam, jak kierowca który po prostu zapomniał w pośpiechu zabrać ze sobą dokumentu. Wydaje się to wręcz niewiarygodne, ale niestety tak mówią przepisy.
Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna” resort infrastruktury zamierza rozszerzyć przepisy mówiące o zawieszeniu prawa jazdy. W tym celu miałby zostać zwiększony katalog przypadków – określonych w art. 104a ustawy o kierujących pojazdami. Zatrzymanie dokumentu ma wówczas automatycznie powodować zawieszenie uprawnień.
„W skutek tego, kierowca który mimo zatrzymania mu prawa jazdy, w okresie do cofnięcia mu uprawnień przez sąd, ponownie wsiądzie za kółko, nie będzie odpowiadał za wykroczenie z art. 95 kodeksu wykroczeń, lecz z art. 94 k.w.” – pisze „DGP”. Różnica jest taka, że mandat jest większy o 450 zł, a więc wynosi 500 zł.
Jeżeli policjant uzna, że kierowca w okresie w którym nie posiada prawa jazdy będzie stanowił rażące naruszenie przepisów i bezpieczeństwa na drodze, wówczas ma prawo skierować wniosek o ukaranie do sądu. Tam za jazdę bez uprawnień może liczyć wówczas na grzywnę nawet 5 tys. zł.
Resort infrastruktury chce rozszerzenia instytucji zawieszenia prawa jazdy i zapewne niebawem dowiemy się, kiedy opisywana zmiana wejdzie w życie.